Ta edycja Pucharu była rozegrana 09.02.2002
na jeziorze Hartowiec przede wszystkim jako Puchar Dyrektora a wyniki są wliczone
do Pucharu Pięciu Jezior.
Tym razem na zawody wybraliśmy
się w powiększonym składzie: Andrzej Nowakowski, Piotr Ignaczak, Mirosław
Brzeziński, Zbigniew Bajno, Artur Salamon i Marcin Majewski. Na miejscu byliśmy
tuż po godz. 7.00. Okazało się, że i tym razem frekwencja dopisała. Zapisanych
zostało 47 zawodników. Mnie osobiście cieszy, że zawody zdobywają coraz większą
popularność. Jest ciekawiej, możliwe są większe przetasowania w klasyfikacji.
Zostaliśmy podzieleni na dwa
sektory. W sektorze A znalazł się: Artur, Zbyszek i Mirek. Andrzejowi,
Piotrkowi i mi przypadł sektor B. Losowanie stanowisk i odprawa odbyły się
sprawnie i bez zbytecznych problemów. Po sygnale do wejścia na stanowiska
mieliśmy, jak zwykle, 30 min. na przygotowania: wiercenie i nęcenie. Po sygnale
„wolno łowić” zacząłem tak jak ostatnio, tzn. od większej mormyszki. Z ostatnich
zawodów pamiętałem, że ryb jest dużo, biorą dobrze i często trafiają się
leszcze. Głębokość wynosiła ok. 4m, więc do szybkiego łowienia wybrałem ciężką
mormyszkę. Zacząłem łowić od strony lądu. Niestety bez efektu. Sprawdziłem po
kolei wszystkie przeręble. Cisza. Nie było to zbyt optymistyczne. Pierwsze
branie miałem dopiero po dłuższym czasie. Właśnie od strony lądu. Kiepsko szło
zacinanie i po złowieniu 2 płotek zmieniłem mormyszki na mniejszą. Niestety
więcej brań nie miałem. Znowu zacząłem obławiać inne przeręble. Brania zaczęły
się po dłuższym czasie od strony jeziora. Mniejsza mormyszki dała mi lepszą
skuteczność zacięć kosztem dłuższego opadania. Jednak opłaciło się. Ryby (
płotki ) brały przy każdym opuszczeniu. Często mormyszki nie zdążyła osiągnąć
dna. Gdy brania urywały się, wrzucałem kulkę zanęty i przechodziłem do innego
przerębla. Ryby bardzo dobrze reagowały na zanętę i po chwili wracały. Byłem
przekonany, że wszyscy łowią. Trochę martwił mnie fakt, że biorą same małe
płotki. Jeśli ktoś trafi chociaż jednego leszcza to wygra. Po pewnym czasie
usłyszałem, że połowa zawodników nie łowi w ogóle lub ma kilka pojedynczych
ryb. Byłem trochę spokojniejszy ale moi najbliżsi sąsiedzi jednak łowili i
wyniku do końca nie byłem pewien.
Po zważeniu okazało się, że mam
1550g ryb ( 72 płotki i 1 jazgarza ). Tę turę wygrałem. Zadzwonił do mnie Mirek
z bardzo kiepskimi wieściami. On i Zbyszek nie mieli ryb do wagi. Artur złowił
zaledwie 55g. Nasze wyniki po I turze przedstawiały się następująco:
Artur Salamon – 55g., VII miejsce w sektorze,
Zbigniew Bajno – 0g., XXV miejsce w sektorze,
Mirosław Brzeziński – 0g., XXV miejsce w sektorze,
Andrzej Nowakowski – 130g., XXI miejsce w sektorze,
Piotr Ignaczak – 310g., XII miejsce w sektorze,
Marcin Majewski – 1550g., I miejsce w sektorze.
Okazało się, że tak naprawdę
łowiła tylko końcówka sektora B i kilka pierwszych stanowisk sektora A. Byli
zawodnicy, którzy nie mieli nawet brania a ci, którzy mieli, to po donęceniu je
tracili. Tak słabych wyników nikt z uczestników się nie spodziewał. Myślę, że
przyczyną była pogoda: bardzo niskie ciśnienie, w pewnej chwili zaczął nawet
padać deszcz.
Losowanie stanowisk w drugiej
turze nie było dla mnie zbyt szczęśliwe. Wylosowałem stanowisko nr 17, tzn., że
byłem na odcinku sektora, gdzie nie łowili ryb. Miałem jeszcze nadzieję, że
ściągnę płoteczki zanętą. Przecież tak dobrze u mnie reagowały w pierwszej
turze. Po rozpoczęciu łowienia minęło sporo czasu zanim miałem pierwsze branie
i złowiłem jazgarza. Generalnie stanowisko miałem płytsze od poprzedniego o ok.
1m. Na całości była chyba spora warstwa mułu, bo mormyszki za każdym razem
„przyklejała się” do dna. W pierwszej turze dno było twardsze. Po dłuższym
czasie złowiłem kolejnego jazgarza. Innych brań w ogóle nie miałem. Nie pomagało
donęcanie. Przez całą turę złowiłem zaledwie 3 jazgarze i w ostatnich kilku
minutach 1 płoteczkę. Więcej brań nie miałem. Wszystkie ryby wzięły mi ok. 0.5m
nad dnem. Podejrzewam więc, że warstewka mułui płytsza woda im nie odpowiadały.
Byłem pewien, że straciłem szansę na
dobre miejsce. Nasze wyniki w drugiej turze przedstawiały się następująco:
Artur Salamon – 910g., IV miejsce w sektorze,
Andrzej Nowakowski – 270g., IV miejsce w sektorze,
Marcin Majewski – 55g., VIII miejsce w sektorze.
Zbigniew Bajno – 469g., XI miejsce w sektorze,
Mirosław Brzeziński – 220g., XX miejsce w sektorze,
Piotr Ignaczak – 0g., XXIV miejsce w sektorze,
Bardzo duże
było moje zdziwienie, gdy po podliczeniu wyników okazało się, że z tak słabym
wynikiem jestem VIII w sektorze a w ostatecznej klasyfikacji na II miejscu.
Pierwsza dziesiątka w tych zawodach przedstawia się
następująco:
I. Krzysztof Marciniak – Żuromin - 8 pkt., 925g.,
II. Marcin Majewski – Pułtusk – 9 pkt., 1630g.,
III. Andrzej Liszewski – Lidzbark – 9pkt., 1380g.,
IV. Marek Gątkowski – Lidzbark – 9 pkt., 1195g.,
V. Zbigniew Bartosiak – Ciechanów – 9 pkt., 1130g.,
VI. Artur
Salamon – Pułtusk – 11 pkt., 965g.,
VII. Jacek Kozakowski – Ciechanów – 11 pkt., 785g.,
VIII. Marek Dembski – Działdowo – 15 pkt., 1430g.,
IX. Mieczysław Stachowski – Lidzbark – 15 pkt., 780g.
Andrzej Nowakowski zdobył 25 pkt. i zajął XXIII miejsce. Pozostali nasi zawodnicy
niestety uplasowali się poza pierwszą 30 – stką.
Kolejne
zawody odbędą się na jez. Piaseczno. Mam nadzieję, że spotkamy się tam
przynajmniej w takim samym składzie i w takiej miłej atmosferze.